wtorek, 18 sierpnia 2009

bez sztucznych ogni


jak sobie człowiek okno otworzy i pada

byt jest rozmyty/ bez sztucznych ogni/ niedbały

z początku w malowniczości kropel śni mu się
jedna kobieta. zwodzi ją mocno świtem w cień

potem zdawałby się rozróżniać ciecz wśród cieczy
to ona przecież wlecze go wiecznie dniem w wieczór

więc sobie człowiek okno otworzył i pada
poprzez mniej uczęszczane powierzchnie/ na trawnik




deszcz

nie wierzę więcej w deszcz. niewierzącym czy
wierzycielom. żal mi niekiedy że nie wiem czym
te lata stoją jak niespłacone.
właśnie teraz.

w drewnianych ramach sen. schnie zapach skóry ów
dziewiąty rozprysk farb. prawdziwszy od krwi. mów:
od otwartych ran oczekuje się
więcej życia

więcej koloru

i więcej kropel



porwanie



także mnie porwał ten biały wieloryb - świat

ileż miłosz pił mórz z jego rzęsistych warg?
biały sekundnik fal o które słowa tarł
sartr krzycząc w czarną toń. biały sekundnik, tak
porwał mnie także on.

jakkolwiek wieloryb,
którym kierować
trudno, jest truchłem.
zewsząd wystają
żarłacze jutra i jutra

a moje fale nie niosą piany
niedbale dyndają w te we w te
donikąd nadchodzą zewsząd
możliwie więc: brnę pijany
możliwie więc: stoję w miejscu